„Prowadził nas los” Kinga Choszcz
opowieść prawdziwa o podróży dookoła świata
A gdyby tak rzucić wszystko i podążyć za
marzeniami… Niemożliwe, bo tysiące różnych zależności trzyma w żelaznym
uścisku. A jednak możliwe. Okazuje się, że to nie obowiązki zbyt liczne. To
marzenia nie dość silne. Nie zajęły każdej myśli i nie zmieniły się w cele.
Inni realizują te nasze marzenia. Nie boją
się albo boją się mniej, po prostu pewnego dnia robią pierwszy krok i dalej to już prowadzi ich
los. Robią to, a inni, mniej wytrwali, mogą mieć udział w ich podróży. O
podróżach bowiem i o spotkaniach jest ta opowieść.
Cały świat, tak dziwny i zaskakujący. I
wszędzie można odnaleźć życzliwość. Im biedniej, tym szczodrzej. Im zimniej,
tym cieplej wśród ludzi. Im trudniej, tym silniejsze więzi. Widać wyraźnie, że
zgubiliśmy coś niezwykle ważnego w naszym sytym i spokojnym bytowaniu. Zbyt
jesteśmy obciążeni rzeczami. To one są kamieniami, które ciągniemy za sobą.
Podążanie za marzeniami ma swoją cenę, ale
nieważny wysiłek, bo wieczorem zazwyczaj znajdzie się ogień i pełna miska. A
jeśli nie, to zawsze są jeszcze gwiazdy nad głową, na które można patrzeć bez
zmęczenia. Przeznaczenie Kingi to
spalająca tęsknota za nieznanym i za spotkaniem z człowiekiem. Jej życie to
podróż i szacunek – dla ludzi, zwierząt, życia, otoczenia. Prawdziwie
przeżywane – podróż i szacunek – nie utrudzą, nie zniechęcą, zawsze będą kusić.
Wtedy zakurzone drogi nie będą kojarzyć się z pyłem, ale kolorami świata. Celem
jest podróż, spotkania są jej współistotne. Najprościej-najtrudniej poddać się
drodze i oczekiwać nieoczekiwanego.
Wiele jest opowieści o drodze. Ta jest
jedyna, bo zmusza do pytania o to, jakim jestem człowiekiem. I dlaczego tak
bardzo usprawiedliwiam się w swoich słabościach. I po co mi te wszystkie
rzeczy, skoro nie wezmę ich w podróż.
Tak, podążanie za marzeniami ma swoją cenę.
Kinga to wie, bo jej cena… Pozostaje jednak myśl, że warto było. Tak, z
pewnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz