środa, 9 lipca 2014


„Trafny wybór” J.K.Rowling

   Na naszych twarzach maski. To fascynuje, ale  i przeraża. W końcu nie wiemy, czy prawdą jest to, co widzimy, czy to, co wiemy. Czyżby nasza natura była tak zła, że bez tych rytuałów, wyćwiczonych min i zachowań, nie moglibyśmy żyć społecznie?  Nie chcemy ranić, czy boimy się zranienia? Kto jest prawdziwy – Barry, który po śmierci jawi się jako jedyny sprawiedliwy, czy Krystal w prostocie swego upodlenia. Każdy coś ukrywa, każdy pragnie czegoś, czego osiągnąć nie może.

   Ta książka przeraża dlatego, że pyta o moją maskę. Konfrontuje z moimi ukrytymi pragnieniami. I ty zastanowisz się – gdyby od ciebie zależało, jak widzą cię inni i w jakim stopniu zrealizują się twoje pragnienia, to gdzie byłbyś teraz? I z kim?

   Prowincjonalna harmonia okazuje się przykrywką, w rzeczywistości to arena walki dla ludzkich namiętności. Nikomu nie wystarcza to, co ma. Żony obracają się przeciwko mężom, dzieci występują przeciw rodzicom. Szczególnie ta ostatnia walka jest okrutna i generuje straty nie do odrobienia. Błędy dorosłych są oczywiste, jednak nie nowe. Przez pokolenia powielamy schematy, które budują podziały i wrogość.

   Oczywiście Pagford mogłoby leżeć gdziekolwiek. I każdy z bohaterów ma cechy, które rozpoznajemy w sobie. Rozumiemy ich motywy, nie potępiamy ich. Chyba tylko w sytuacji, gdy rezygnują z prawdy o sobie. Bo i sami czujemy się najgorzej, gdy oszukujemy siebie.

   W pewnym sensie otrzymujemy nowe doświadczenie. Być może przez jakiś czas baczniej będziemy obserwować ludzi i domyślać się ich rzeczywistych intencji. Być może przy spotkaniu z jakąś Krystal nie poczujemy tego przebłysku samolubnej ulgi, że to nie nasze życie. Ujrzymy prawdziwy obraz – determinację i zagubienie. Być może, przez jakiś czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz