„Żelazne damy”, „Damy złotego wieku”
Kamil Janicki
Od kilku dni na
stole leży książka otwarta na jednej stronie. Spoglądam na tę stronę, na
ilustrację przedstawiającą księżniczkę Regelindę. Córka Bolesława Chrobrego,
wydana za margrabiego miśnieńskiego Hermana. Nie wiemy o niej wiele, właściwie
nic prawie. Los zrządził jednak, że jako donatorka katedry w Naumburgu
zasłużyła na upamiętnienie w kamieniu. Rzeźba do dziś nazywana jest „śmiejącą
się Polką”. I to właśnie taką Regelindę oglądam od wielu dni. Zaskakująco współczesną, pełną życia, radości
i figlarnej zaczepności. Jakby nie była w stanie z powagą długo pozować
artyście. Średniowieczna księżniczka, margrabina miśnieńska powinna być wzorem
dostojeństwa i pobożności, oddawać się dobrym uczynkom i umartwianiu ciała, a
tu takie zaskoczenie. Lubię myśleć, że Regelinda była radością dla tych, którzy
ją otaczali. Że znalazła szczęście wśród obcych ludzi, że była kochana.
Zupełnie nadzwyczajna rzeźba, pobudza wyobraźnię, przenosi w czasie.
Podobnie zupełnie
nadzwyczajne książki Kamila Janickiego. Z rodzaju tych, które czyta się powoli,
by na dłużej starczyły. I szkoda, że autor specjalizuje się w okresie II
Rzeczpospolitej, bo jego największym atutem jest umiejętność zabierania
czytelnika w podróż przez stulecia. A polskie średniowiecze i jagielloński złoty
wiek to czasy tak fascynujące, że ich poznawanie porównać można do najlepszego
filmu przygodowego, tym lepszego, że o nas samych.
Zdecydowanie jestem
historyczną feministką, co nie ma nic wspólnego z feminizmem współczesnym i
walczącym. Uważam po prostu, że rola kobiet w historii była i nadal jest
niedoceniana. Opowieści o nich często są traktowane jak ciekawostki
historyczne, jako uzupełnienie głównego nurtu. Ich wpływ na kreowanie wydarzeń
jest lekceważony lub przedstawiany przez pryzmat męskiego widzenia świata. Kamil
Janicki łamie ten stereotyp, pokazuje świat kobiet, który wykracza poza alkowy.
Równolegle do królów z dynastii Piastów i Jagiellonów w polityce funkcjonowały
królowe, czasami niezbyt widoczne, nie zawsze składające podpisy pod najważniejszymi
dokumentami, lecz zawsze ważne. Dowód? Kto kojarzy dokonania Ody i Emnildy? A
były to kobiety, które znacząco zapisały się w historii. Dokonania ich mężów
natomiast kojarzycie z pewnością.
Ulubiona postać
historyczna Kamila Janickiego, a po lekturze i moja, to Bona Sforca. Najbardziej
niedoceniona królowa w historii Polski. To o niej można powiedzieć, że zastała
Polskę drewnianą a zostawiła murowaną. Z bankrutującego kraju niemal
samodzielnie stworzyła złotonośne przedsiębiorstwo. Popchnęła polską gospodarkę o wiele lat do przodu. Wszystko, co robiła było podyktowane
racją stanu i było dobre dla kraju. Była jednocześnie porywcza, bezwzględna,
bezduszna i tylko to pozostało w pamięci o najlepszej królowej. Działała
męskimi metodami i było to nie do przyjęcia dla otaczających ją mężczyzn.
Przypisywano jej najgorsze postępki i najhaniebniejsze pobudki. Niedoceniona,
niezrozumiana i osamotniona.
Obok nieszczęśliwa
Elżbieta Habsburżanka, której życie upłynęło nadaremnie, wśród wrogów i
upokorzeń. I wiecznie czekająca na odmianę losu Anna Jagiellonka. To dzięki niej
na naszym tronie zasiadł król z dynastii Wazów i poniekąd dzięki niej Warszawa
jest stolicą. Korowód kobiet na tle barwnych obrazów epok.
Odłożyłam książki na
półkę z żalem, że to już koniec. Kamil Janicki przywołał świat, który przemawia
do wyobraźni, pełen szczegółów, zbliżeń i szerokich planów. Anglia ma Tudorów,
Francuzi Walezjuszy i Burbonów. Piastowie i Jagiellonowie nie byli w niczym
gorsi, nieodrodne córki i synowie swoich czasów.
Panie Kamilu Janicki,
czekam na kolejne opowieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz