„Pachnidło” Patrick Suskind
książka obrzydliwa
Kiedy wchodzę w nowy temat, okazuje się zawsze,
że jest to sfera, ba! cała rozległa dziedzina nauki, nad istnieniem której nie
zastanawiałam się wcześniej. Ktoś już wcześniej poświęcił jej swój zapał, czas i
pasję, zgłębił ją i wyjaśnił. Wszystko już jest zmierzone, opisane i
usystematyzowane. Także zapachy. O zapachach jest to bowiem opowieść, jedyna
taka.
Nigdy nie wyobrażałam sobie, że książka może
wydzielać zapach i nie jest to zapach starych kart, ten ulotny, tak cenny dla
bywalców bibliotek. Chodzi o zapach opowiedziany, który staje się
rzeczywistością. Takie jest „Pachnidło”, ciężkie od fluidów, kwiatowych
powiewów i niestety, przede wszystkim, od odrażających, cuchnących wyziewów,
których nazwy przyprawiają o mdłości. Z każdej kartki zalatuje, śmierdzi,
obrzydliwe odory zdają się otaczać czytelnika. Na szczęście Suskind prowadzi nas
również na kwiatowe pola, do sklepu perfumiarza, wystawia nas na lekki wiatr
przesycony delikatnymi woniami natury pozbawionymi – co ważne – destrukcyjnego
wpływu człowieka.
W tym wszystkim historia odmieńca – mordercy
poszukującego zapachu doskonałego jest jedynie pretekstem do poruszenia zmysłu.
Węchu oczywiście. Sam nie kochając nikogo, pokochał zapach. Sam nie kochając
żadnego człowieka, pożądał miłości zupełnej i władzy nad wszystkim. To zapach
stał się celem, który osiągnąć nadzwyczaj trudno, jego natura jest bowiem
ulotna. Ale jeśli jest się zdeterminowanym, to ofiary są jedynie drogą do osiągnięcia szczęścia. Cokolwiek jest
szczęściem. Zaś gdy droga do celu staje się jedyną drogą, to nic nie może
stanąć na przeszkodzie, nawet ojciec broniący ukochanego dziecka. Tyle tylko,
że dzieło niszczy twórcę. W innej skali i w innych okolicznościach – znamy ten
schemat, powtarza się wielokrotnie, chociaż nie musi przebiegać tak
dramatycznie. Determinacja, pasja pokonuje przeszkody, lecz uważaj, bo może
stać się obsesją.
Stworzony zapach odraża i fascynuje.
„Pachnidło” odraża i fascynuje. Jedno jest pewne – nie pozbędę się tego
pachnidła, zawsze będę pamiętać opowieść i te wonie. Nie szkodzi, że tylko w
wyobraźni. Olfaktorycznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz