czwartek, 14 sierpnia 2014


„Nefretete” Phillip Vandenberg – opowieść o historii

   „ Nefertiti” Michelle Moran – historia w opowieści

   Pewnego dnia piasek pustyni odkrył rzeźbę, która natychmiast zaistniała w zbiorowej świadomości. Nefertiti, Nefretete – jej imię oznacza Piękna, Która Przychodzi. I rzeczywiście, jeśli rzeźbiarz Totmes choć w części oddał jej urodę, to królowa w pełni zasłużyła na swoje imię. Jej popiersie stało się takim symbolem, jak rumaki Lizyppa, Afrodyta z Melos, dyskobol i wiele innych, które dobrze znamy. Tysiąclecia nie zdołały zatrzeć pamięci o żonie dziwnego faraona – pierwszego religijnego rewolucjonisty lub - jak kto woli – heretyka.

   Wiemy zaskakująco wiele o wydarzeniach, których była świadkiem, w których brała udział. Nie wiemy jednak, czy była jedynie powolnym narzędziem w ręku potężniejszych od siebie, czy może sama była tych wydarzeń przyczyną. Czy była wytrawnym politykiem, który wykorzystując swoje wyniesienie, zaprowadził w Egipcie monoteizm rodem ze swojej domniemanej ojczyzny, czy jedynie ukochaną żoną, która nie umiała dać królowi następcy. Kolejne córki – kolejne rozczarowania.

   Patrzysz na jej twarz. Kim była? Czy życie w luksusowym pałacu Malgata było szczytem jej marzeń, czy jej ambicje sięgały wyżej? W jakim charakterze uczestniczyła w religijnej rebelii, która utopiła kraj we krwi? Był to epizod, incydent wobec toczącego się koła czasu, ale zostawił ślad widoczny jak blizna.

   Co wolisz – szukać prawdy historycznej, czasem niemożliwej do odtworzenia, czy poddawać się wizji pisarza, który szuka prawdziwej kobiety z jej marzeniami i lękami? Wolisz zgłębiać reliefy, teksty z tabliczek klinowych myśląc: tak było? Czy chcesz poddać się szumowi wiatru pośród pałacowych kolumn i odnajdywać emocje, które towarzyszyły królowej w chwilach wielkości i upadku? Każda z tych rzeczywistości ma swoją wartość i swój urok. Do mnie przemawia historia wykuta w kamieniu, wysoko cenię prawdę odkrytą i udowodnioną. Ale najpiękniejsze książki to te, które tę historię potrafią ożywić i tę prawdę ubrać w emocje.

   Vandenberg jest wierny archeologii, rozważa, analizuje materiały odkryte w czasie wykopalisk. Czyni to tak sugestywnie, że przenosimy się do sal pałacowych i widzimy jak Amarna powstaje z piasków pustyni, by ponownie zniknąć pod nimi na tysiąclecia. Stajemy twarzą w twarz z aktorami dramatu. Moran natomiast dodaje tę iskrę, która sprawia, że historia dzieje się w naszej wyobraźni i z naszym udziałem. Ale jest to tylko opowieść – jedna z możliwych wersji wydarzeń.

   Jeśli chcesz wiedzieć, przeczytaj „Nefretete”. Jeśli chcesz czuć, przeczytaj „Nefertiti”. Ale nie musisz wybierać. Przeczytaj obie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz