środa, 19 listopada 2014


„Najstarsza prawnuczka” Joanny Chmielewskiej

Coś lżejszego? Proszę bardzo.

Wiem, wiem, Chmielewską się kocha lub się jej nie cierpi. Specyficzny język, pełen wymyślnych epitetów, intryga tak skomplikowana, że już po chwili gubię się w gąszczu postaci i zależności, pewien schemat powielany w coraz to nowych odsłonach. Generalnie – nie dla każdego. Każdej.

   Jest jednak książka Chmielewskiej nieco inna, niż wszystkie. Bez natłoku neologizmów, bez tego czegoś tego tak typowego dla kryminalnych fabuł Chmielewskiej. Bez nachalnego przedstawiania kobiety w średnim wieku w przebraniu szalonego podlotka.

   To opowieść o kolejnych pokoleniach kobiet pewnej rodziny. A są to kobiety z krwi i kości, prawdziwe, wraz z ich wadami i namiętnościami. Czas biegnie, ledwo zaprzyjaźnisz się z którąś, już jej dzieci – córki, wnuczki i prawnuczki oczywiście – przejmują dowodzenie w życiu i rodzinie. Jednak nie żal odchodzących, nić życia przędzie się dalej, historia opowiada się a rozwiązanie intrygi wymaga wielu pokoleń. Właśnie to ulotne wrażenie, że czas nie jest wrogiem, pogodzenie się ze zmianami, obserwacja płynącego pochodu pokoleń – to przywołuję, gdy myślę o tej opowieści.  

   Mamy więc postacie kobiece niebanalne, plastyczne, chociaż przedstawione lekko i z pewnym rysem feministycznej niezależności. Każdą z nich obdarzyłam sympatią. Są też panowie dobrzy i źli, czarne i białe charaktery. Do tego oczywiście, jak to u Chmielewskiej, zagadka. I tu niespodzianka, bo zagadka owszem, ma odcień detektywistyczny, lecz nie jest on nadmiernie eksploatowany. Zagadka jest jakby mimochodem. Do tego zagadka ma charakter historyczno-sentymentalny. Mamy stare dworki, mamy obrazy w pięknych ramach, tkaniny, bale, klejnoty. Zwłaszcza klejnoty. Mamy też sprawy codzienne w realiach początku XIX w., wojny, czasów powojennych. Kandyzowanie owoców, zbieranie jajek, nocniki i przerabianie starych sukien.

    Staję pośrodku toczącego się życia, stoję bez ruchu, wokół mnie dzieją się epoki. Niby poważnie, lecz bez zadęcia. Historia, lecz jakby tylko w tle. Rozrywka i nic więcej. Na poprawę humoru. Na mroźne wieczory.
   Zagadka czeka na rozwiązanie, czy przyniesie radość, czy wręcz przeciwnie?

   Jednego jestem pewna. Kobiety sobie poradzą. Jak zawsze.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz