środa, 15 października 2014


Dlaczego Herbert

   Do czego potrzebny ten Herbert? Równie dobrze można zapytać: do czego potrzebne słowo? Każdego dnia, nawet, jeśli nie przyznajesz się do tego, przeżywasz tysiące zauroczeń, zachwytów i zdziwień. Nie zawsze mówisz o tym, bowiem nie znajdujesz słów. Słowa nie układają się na kształt myśli. Myśl więc ucieka, a nienazwane – przemija bez śladu. Na tym polega różnica pomiędzy słowa-świata-oswajaniem a … Czy to chodzi o mnie? O moją bezradność wobec nazywania świata?

    Herbert mówi jak już będziesz wiedział, zamilcz swoją wiedzę. Jak joński filozof ucz się od początku. Jak to zrobić, gdy wokoło za dużo zgiełku, za dużo ruchu, za mało trwania. Jak to możliwe, by obserwować i z pokorą, jak dziecko poznawać wszystko od początku. Zatrzymać się pośrodku idącego tłumu i odnaleźć ciszę skłonną do rozmyślań. A jednak możliwe, wystarczy otworzyć księgę…

   Herbert mówi - nie miej gniewu, przyjmuj wszystko. Tak po prostu. Jeśli zastanowić się, to są słowa oczywiste i tak łatwe do wykonania, jak oddychanie. Czemu więc każdego dnia tak trudno sprostać temu wyzwaniu? Herbert wie – to pakt wymuszony po walce. To cel warty długiej podróży. Dopiero wtedy można spotkać spokój. Wiedzieli to filozofowie i święci. Każdy musi odkryć to sam. Herbert odbył tę podróż, szukał wielkiego pojednania. Nie wiem, czy znalazł je dla siebie. Może pozostawił pana Cogito, by szukał nadal w jego imieniu.
    Ziemia i ogień, i powietrze. Oto rzeczy niezmienne, godne smakowania. Oto stałość pośród przemijania. Nie przykładamy wagi do tego, co oczywiste, a jest to przecież cud w oczach naszych. Przemija dom, jest obłok ponad światem.  Czy to smutek, czy pocieszenie? Pocieszenie – tego jestem pewna.

   Są takie myśli, którymi trudno jest dzielić się, gdyż źle być niezrozumianym. Są takie emocje, które trudno nazwać, chociaż czujesz je wyraźnie. Są takie osoby, które – dalekie – są blisko i rozumieją. Herbert był zawsze, przez wszystkie lata gdzieś blisko. Nienachalnie czekał, wyrozumiale spoglądał. Odzywał się tylko, kiedy sama go szukałam. Prosił, bym strzegła się oschłości serca, znał moich przyjaciół Gilgamesza i Hektora. Mówił bądź wierny, idź. Więc idę, kontynuuję swoją podróż. Bo skoro już ruszyłam w podróż, niech będzie to podróż długa, wędrowanie pozornie bez celu.

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz