Dlaczego Herbert
Do czego potrzebny ten Herbert? Równie dobrze
można zapytać: do czego potrzebne słowo? Każdego dnia, nawet, jeśli nie
przyznajesz się do tego, przeżywasz tysiące zauroczeń, zachwytów i zdziwień. Nie
zawsze mówisz o tym, bowiem nie znajdujesz słów. Słowa nie układają się na kształt myśli. Myśl
więc ucieka, a nienazwane – przemija bez śladu. Na tym polega różnica pomiędzy
słowa-świata-oswajaniem a … Czy to chodzi o mnie? O moją bezradność wobec
nazywania świata?
Herbert mówi jak już będziesz wiedział, zamilcz swoją wiedzę. Jak joński filozof
ucz się od początku. Jak to zrobić, gdy wokoło za dużo zgiełku, za dużo ruchu,
za mało trwania. Jak to możliwe, by obserwować i z pokorą, jak dziecko poznawać
wszystko od początku. Zatrzymać się pośrodku idącego tłumu i odnaleźć ciszę
skłonną do rozmyślań. A jednak możliwe, wystarczy otworzyć księgę…
Herbert mówi - nie miej gniewu, przyjmuj wszystko. Tak po prostu. Jeśli zastanowić
się, to są słowa oczywiste i tak łatwe do wykonania, jak oddychanie. Czemu więc
każdego dnia tak trudno sprostać temu wyzwaniu? Herbert wie – to pakt wymuszony po walce. To cel warty
długiej podróży. Dopiero wtedy można spotkać spokój. Wiedzieli to filozofowie i
święci. Każdy musi odkryć to sam. Herbert odbył tę podróż, szukał wielkiego
pojednania. Nie wiem, czy znalazł je dla siebie. Może pozostawił pana Cogito, by
szukał nadal w jego imieniu.
Ziemia i ogień, i powietrze. Oto rzeczy
niezmienne, godne smakowania. Oto stałość pośród przemijania. Nie przykładamy
wagi do tego, co oczywiste, a jest to przecież cud w oczach naszych. Przemija dom, jest obłok ponad światem.
Czy to smutek, czy pocieszenie? Pocieszenie
– tego jestem pewna.
Są takie myśli, którymi trudno jest dzielić
się, gdyż źle być niezrozumianym. Są takie emocje, które trudno nazwać, chociaż
czujesz je wyraźnie. Są takie osoby, które – dalekie – są blisko i rozumieją.
Herbert był zawsze, przez wszystkie lata gdzieś blisko. Nienachalnie czekał,
wyrozumiale spoglądał. Odzywał się tylko, kiedy sama go szukałam. Prosił, bym
strzegła się oschłości serca, znał
moich przyjaciół Gilgamesza i Hektora. Mówił bądź wierny, idź. Więc idę, kontynuuję swoją podróż. Bo skoro już ruszyłam w podróż, niech będzie to podróż długa, wędrowanie
pozornie bez celu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz