środa, 5 listopada 2014



 „Metro 2033” Dmitry Glukhovsky

Wizja poatomowego świata. Kolejna? Wydawałoby się, że niewiele nowego można powiedzieć w tej kwestii. A jednak zdziwiłam się. Fabuła banalna, pomysł niezbyt świeży a mimo to jest w tej opowieści coś… coś z Sołżenicyna, taka wola przetrwania, która godzi z losem. Nikt nie lamentuje, że wiedzie życie robaka, nikt nie woła o pomoc. Jest to, co jest i trzeba wyciągnąć z życia ile się da. Herbatka z grzybów, hodowanych w ciemności, jest w tych okolicznościach całkiem dobra. Kiedy brak luksusów, namiastka normalności jest luksusem.
   I jest tylko pewna nostalgia za starymi dobrymi czasami. Ludzie grupują się według idei, nacjonalizm pozostaje nacjonalizmem, wierzący znajdują sobie nowych bogów, handlarze bogacą się kosztem klientów. Nic nowego, chciałoby się powiedzieć, pod słońcem. Ale słońca nie ma. Nie ma deszczu, zamiast wiatru – przeciągi z tuneli. Świat ograniczony do stacji i podziemnych przejść.

  Zadziwiająca jest ta cecha człowieka, którą tak wyraźnie widać u Glukhovsky’ego. Niemal każdy pragnie być częścią większej całości, niemal każdy szuka sobie podobnych, by stworzyć bezpieczny kokon. Ponieważ ograniczona jest inwencja ludzka, przez całą historię powtarza się schemat, który kreuje rzeczywistość: religia, szowinizm, ksenofobia, zysk, nauka. Bez względu na okoliczności.
   Poza tym oczywistość – człowiek chce żyć, człowiek boi się nieznanego. Wokół tego motywu można snuć zawiłe opowieści, każdy je zrozumie. Jeśli jeszcze są opowiedziane zręcznie – staną się istotne dla zrozumienia siebie i świata. To, że są w części prawdziwe, stanowi ich siłę, zaś to, że wykorzystują realne zagrożenia, czyni je przerażającymi. 

   Nic nowego, a jednak, kartka za kartką brnę w ciemnościach, rozświetlanych jedynie słabym, czerwonym światłem awaryjnym. Nie doszukuję się głębszego przesłania, bo być może byłoby ono  zbyt  trywialne i oczywiste, ale śledzę losy Artema i ludzi, których spotyka. Książka urosła i wykreowała swój świat  książek-córek, książek-kontynuacji, gier komputerowych. Powstała cała społeczność, skupiona wokół przetrwania w metrze. Albo to znak czasów, albo po prostu książka jest niezła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz