„Metro 2033” Dmitry Glukhovsky
Wizja
poatomowego świata. Kolejna? Wydawałoby się, że niewiele nowego można
powiedzieć w tej kwestii. A jednak zdziwiłam się. Fabuła banalna, pomysł
niezbyt świeży a mimo to jest w tej opowieści coś… coś z Sołżenicyna, taka wola
przetrwania, która godzi z losem. Nikt nie lamentuje, że wiedzie życie robaka,
nikt nie woła o pomoc. Jest to, co jest i trzeba wyciągnąć z życia ile się da.
Herbatka z grzybów, hodowanych w ciemności, jest w tych okolicznościach całkiem
dobra. Kiedy brak luksusów, namiastka normalności jest luksusem.
I jest tylko pewna nostalgia za starymi
dobrymi czasami. Ludzie grupują się według idei, nacjonalizm pozostaje
nacjonalizmem, wierzący znajdują sobie nowych bogów, handlarze bogacą się
kosztem klientów. Nic nowego, chciałoby się powiedzieć, pod słońcem. Ale słońca
nie ma. Nie ma deszczu, zamiast wiatru – przeciągi z tuneli. Świat ograniczony
do stacji i podziemnych przejść.
Zadziwiająca jest ta cecha człowieka, którą
tak wyraźnie widać u Glukhovsky’ego. Niemal każdy pragnie być częścią większej
całości, niemal każdy szuka sobie podobnych, by stworzyć bezpieczny kokon. Ponieważ
ograniczona jest inwencja ludzka, przez całą historię powtarza się schemat,
który kreuje rzeczywistość: religia, szowinizm, ksenofobia, zysk, nauka. Bez
względu na okoliczności.
Poza tym oczywistość – człowiek chce żyć,
człowiek boi się nieznanego. Wokół tego motywu można snuć zawiłe opowieści,
każdy je zrozumie. Jeśli jeszcze są opowiedziane zręcznie – staną się istotne
dla zrozumienia siebie i świata. To, że są w części prawdziwe, stanowi ich
siłę, zaś to, że wykorzystują realne zagrożenia, czyni je przerażającymi.
Nic nowego, a jednak, kartka za kartką brnę
w ciemnościach, rozświetlanych jedynie słabym, czerwonym światłem awaryjnym.
Nie doszukuję się głębszego przesłania, bo być może byłoby ono zbyt trywialne i oczywiste, ale śledzę losy Artema i
ludzi, których spotyka. Książka urosła i wykreowała swój świat książek-córek, książek-kontynuacji, gier
komputerowych. Powstała cała społeczność, skupiona wokół przetrwania w metrze. Albo
to znak czasów, albo po prostu książka jest niezła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz