O wyższości poezji nad …
Im mniej mówimy, tym większą wagę mają nasze
słowa. Im ciszej mówimy, tym uważniej nas słuchają. Krzyk szybko przestaje
robić wrażenie.
Czasem udało mi się zmilczeć. Zawsze wtedy
byłam bardziej dumna z siebie, niż gdy wypowiedziałam słowa, które paść nie
musiały. Ale to bardzo trudna sztuka – zmilczeć. Trzeba wtedy usłyszeć innych.
Trzeba przemyśleć. Nie wyobrażasz sobie, jaka trudna jest taka pokuta – nie
mówić.
Słowa, które zmilczymy nie znikają, one
nabierają nowych znaczeń. Mogą ułożyć się nawet w wiersze. Mogą wzruszyć. A
wtedy zaprawdę nie umarli cali ci, co je stworzyli. Cóż z tego, że poeci
osierocą pusty pokój, kałamarz i parę książek? Pomniki upadają, miasta obracają
się w perzynę, słowo będzie nieść się po łąkach, będzie zapadać w kolejne
umysły i poruszać kolejne serca. W tym sensie poeta jest nieśmiertelny. We
wszechświecie nie niknie echo wypowiedzianych przez niego słów, ich energia
trwa wbrew prawom fizyki. Ciągle te same słowa wywołują ciągle nowe emocje,
otwierają ciągle nowe rzeczywistości, przypominają o światach, które już
odeszły.
Bo przecież nikt z nas nie odwiedził Edenu,
a widzimy go oczami wyobraźni, gdyż jest on wymurowany słowami w zbiorowej
pamięci.
Ważne są ludzkie znoje i troski, ale
przemijają, a słowa zostają. Dzieła rąk ludzkich niszczeją, tracą znaczenie.
Słowa zostają.
Słowa uczyniły z nas koronę stworzenia. Są
jednak niesforne i jeśli tylko poczują nieco wolności, przejmują kontrolę,
wymykają się i mkną bez opamiętania. Mogą wyrządzić wtedy wiele złego. I
dlatego potrzebne jest właśnie milczenie, by poustawiać je na miejsce i znaleźć
ich właściwe znaczenie. Takie okiełznane słowa to poezja właśnie…
Przeczytaj:
Zbigniew
Herbert, Ballada o tym, że nie giniemy
„Struna światła” 1956
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz