środa, 8 kwietnia 2015



Trylogia o prokuratorze Szackim, Zygmunt Miłoszewski
   Naprawdę byłam ciekawa tych okrzyczanych książek. I chociaż zupełnie nie przemawia do mnie nibyniezależność i wystudiowana luzackość ich wybitnego autora, to pewnego wieczoru pomyślałam – czemu nie? I teraz mam problem, bo dawno nie czytałam takiej mieszanki wybuchowej. Po pierwsze – schemat i brak schematu. Schemat w podjęciu tematów, kreowaniu postaci, stosowaniu konwencji, prowadzeniu gry z czytelnikiem. Nawet ten język, taki oczywisty. Kalki, kalki. Szkoda. Postaci jakieś takie płaskie, problemy takie społecznie ważkie. Był antysemityzm, służby specjalne, agresja w rodzinie. Niech zgadnę – następna w kolejce pewnie homofobia. Stereotypy. Z drugiej strony wciągnęła mnie intryga, chociaż mam żal do autora, bo takie pomysły w takiej zupie – słabo strawne.
   Po drugie – nie całkiem udał się ten Szacki. Sama nie wiem – zbyt męski, za mało męski, zbyt przewidywalny? Coś jest z nim nie tak, nie utożsamiłam się, nie wpadłam w podziw, chociaż…
   No i to, co najgorsze – jak to Olsztyn brzydki? Jaki warmiński szajs? I przede wszystkim te kpiny z naszych jedenastu jezior, to powinno być karalne. Na to muszą być jakieś paragrafy. Korki zgoda, światła też, ale reszta to czysta frustracja – tylko czyja? – nie śmiem powiedzieć, że autora. Bo czy jest jakieś inne miasto położone nad jedenastoma jeziorami? Jedenastoma!

   Mam poczucie, że świat wg Miłoszewskiego nie do końca jest moim światem. Mój Olsztyn, lecz nie mój gniew. Moja Warszawa, ale nie moje obsesje. Daję się uwikłać w akcję, lecz nie w problem. Odnoszę niejasne wrażenie, że wykorzystanie takich nośnych, medialnych tematów nie miało na celu zwrócenia uwagi na problemy Żydów, bitych żon lub ofiar prześladowań służb bezpieczeństwa. Myślę, że w ten sposób nakręca się marketingową machinę, która lubi być postrzegana jako zaangażowana i społecznie nieobojętna. No i jak wiele zyskuje wizerunek samego pisarza…

   Miłoszewski nie zostawia suchej nitki na niemal żadnej grupie społecznej. Wie lepiej, jak powinno być. Zauważa i piętnuje. Pochyla się. Tyle tylko, że nie podsuwa rozwiązań. A pewnie jakieś ma, skoro tak wiele dostrzega i ocenia trafnie, czyli źle.
   Mimo wszystko to nie był stracony czas. Wielki szacunek za pomysły, naprawdę hollywoodzkie, chociaż w anturażu nieco siermiężnym. Autorowi życzę sukcesów i troszkę takiej staromodnej cechy na p….. Bowiem nie wszystko podlega ocenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz