Trylogia o prokuratorze Szackim, Zygmunt Miłoszewski
Naprawdę byłam ciekawa tych okrzyczanych
książek. I chociaż zupełnie nie przemawia do mnie nibyniezależność i
wystudiowana luzackość ich wybitnego autora, to pewnego wieczoru pomyślałam –
czemu nie? I teraz mam problem, bo dawno nie czytałam takiej mieszanki
wybuchowej. Po pierwsze – schemat i brak schematu. Schemat w podjęciu tematów,
kreowaniu postaci, stosowaniu konwencji, prowadzeniu gry z czytelnikiem. Nawet ten
język, taki oczywisty. Kalki, kalki. Szkoda. Postaci jakieś takie płaskie,
problemy takie społecznie ważkie. Był antysemityzm, służby specjalne, agresja w
rodzinie. Niech zgadnę – następna w kolejce pewnie homofobia. Stereotypy. Z
drugiej strony wciągnęła mnie intryga, chociaż mam żal do autora, bo takie
pomysły w takiej zupie – słabo strawne.
Po drugie – nie całkiem udał się ten Szacki.
Sama nie wiem – zbyt męski, za mało męski, zbyt przewidywalny? Coś jest z nim
nie tak, nie utożsamiłam się, nie wpadłam w podziw, chociaż…
No i to, co najgorsze – jak to Olsztyn
brzydki? Jaki warmiński szajs? I przede wszystkim te kpiny z naszych jedenastu
jezior, to powinno być karalne. Na to muszą być jakieś paragrafy. Korki zgoda,
światła też, ale reszta to czysta frustracja – tylko czyja? – nie śmiem powiedzieć,
że autora. Bo czy jest jakieś inne miasto położone nad jedenastoma jeziorami?
Jedenastoma!
Mam poczucie, że świat wg Miłoszewskiego nie do końca
jest moim światem. Mój Olsztyn, lecz nie mój gniew. Moja Warszawa, ale nie moje
obsesje. Daję się uwikłać w akcję, lecz nie w problem. Odnoszę niejasne
wrażenie, że wykorzystanie takich nośnych, medialnych tematów nie miało na celu
zwrócenia uwagi na problemy Żydów, bitych żon lub ofiar prześladowań służb
bezpieczeństwa. Myślę, że w ten sposób nakręca się marketingową machinę, która
lubi być postrzegana jako zaangażowana i społecznie nieobojętna. No i jak wiele
zyskuje wizerunek samego pisarza…
Miłoszewski nie zostawia suchej nitki na
niemal żadnej grupie społecznej. Wie lepiej, jak powinno być. Zauważa i
piętnuje. Pochyla się. Tyle tylko, że nie podsuwa rozwiązań. A pewnie jakieś
ma, skoro tak wiele dostrzega i ocenia trafnie, czyli źle.
Mimo wszystko to nie był stracony czas. Wielki
szacunek za pomysły, naprawdę hollywoodzkie, chociaż w anturażu nieco
siermiężnym. Autorowi życzę sukcesów i troszkę takiej staromodnej cechy na p….. Bowiem nie wszystko podlega ocenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz