niedziela, 31 sierpnia 2014


„Nikiformy” Edward Redliński
podróż prawie sentymentalna

   Ta książka jest z pewnością dla tych, którzy – choćby mgliście – jednak pamiętają cokolwiek z opisywanych lat. Czytelnicy bez tego bagażu pamięci nie odnajdą pełni tych smaczków, nie poczują taksującego spojrzenia kelnerki. Wracają obrazy: zeszyty skarg i wniosków, rady zakładowe, do których można było iść opowiedzieć swoją krzywdę, wszechwładni urzędnicy, alkoholowy odór. I śmieszno i straszno. Odżywa pamięć, wracają zasłyszane gdzieś historie o życiu. Bańka mydlana z zamkniętymi pejzażami i wrażeniami: przez chwilę fascynuje, tak łatwo sprawić, by zniknęła.

   I ta forma niespotykana, skrajna w swoim naturalizmie. Po cóż snuć opowieści, skoro one gotowe leżą w koszu na śmieci. Wystarczy podnieść i przeistoczyć w literaturę. Ekstremalny minimalizm, wszystko pozostawione czytelnikowi, który sam może tkać historię, korzystać z wyobraźni i dorabiać zakończenia. Życie bowiem zwykle nie niesie jednoznacznych rozwiązań, ma to do siebie, że trwając dalej – dalej rozwija swoją fabułę. Czytasz proste zdania, słyszysz brzęk szkła w podrzędnej knajpie, widzisz nędzę zwierząt oddanych w zwyrodniałe ręce, wychodzisz na więzienny spacerniak, razem z podstarzałą księgową obliczasz kradzione szczęście. Nie można znaleźć się bliżej życia – czytając.

   „Nikiformy” – spodziewałam się więc dziecięcej prostoty, zanurzenia w sztuce niemal prymitywnej. I nie wiem teraz, czy to, co znalazłam – byłaby to sztuka? A jeśli tak – czy prymitywna? Czy każde niemal dzieło człowieka z natury swojej uznać można za sztukę? Idąc za tą myślą, każdy z nas codziennie od nowa stawałby się artystą. To odpowiedzialność. Uważniej odtąd będę dobierać codziennie utrwalane słowa. Może staną się „Nikiformą” kiedyś, w przyszłości, której nie umiem sobie wyobrazić.

    Koncentracja na istocie sprawy, odręcznie spisane lamenty, oskarżenia i sprawozdania prowadzą wprost do człowieka i tego, co dla niego najważniejsze. Bez upiększeń, bez zbędnych opisów i kontekstów.
   „Nikiformy”, naiwne przejawy cywilizacji człowieka piśmiennego, jawią się jak Monumenty. Posiadły bowiem zdolność nadzwyczajną: potrafią zatrzymać czas. Nie tak, jak się wydaje, że było, lecz tak, jak było naprawdę.

                                                                                                                        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz