„Nikiformy” Edward Redliński
podróż prawie sentymentalna
Ta książka jest z pewnością dla tych, którzy
– choćby mgliście – jednak pamiętają cokolwiek z opisywanych lat. Czytelnicy bez
tego bagażu pamięci nie odnajdą pełni tych smaczków, nie poczują taksującego spojrzenia
kelnerki. Wracają obrazy: zeszyty skarg i wniosków, rady zakładowe, do których
można było iść opowiedzieć swoją krzywdę, wszechwładni urzędnicy, alkoholowy
odór. I śmieszno i straszno. Odżywa pamięć, wracają zasłyszane gdzieś historie
o życiu. Bańka mydlana z zamkniętymi pejzażami i wrażeniami: przez chwilę
fascynuje, tak łatwo sprawić, by zniknęła.
I ta forma niespotykana, skrajna w swoim
naturalizmie. Po cóż snuć opowieści, skoro one gotowe leżą w koszu na śmieci. Wystarczy
podnieść i przeistoczyć w literaturę. Ekstremalny minimalizm, wszystko
pozostawione czytelnikowi, który sam może tkać historię, korzystać z wyobraźni
i dorabiać zakończenia. Życie bowiem zwykle nie niesie jednoznacznych
rozwiązań, ma to do siebie, że trwając dalej – dalej rozwija swoją fabułę. Czytasz
proste zdania, słyszysz brzęk szkła w podrzędnej knajpie, widzisz nędzę
zwierząt oddanych w zwyrodniałe ręce, wychodzisz na więzienny spacerniak, razem
z podstarzałą księgową obliczasz kradzione szczęście. Nie można znaleźć się
bliżej życia – czytając.
„Nikiformy” – spodziewałam się więc
dziecięcej prostoty, zanurzenia w sztuce niemal prymitywnej. I nie wiem teraz,
czy to, co znalazłam – byłaby to sztuka? A jeśli tak – czy prymitywna? Czy każde
niemal dzieło człowieka z natury swojej uznać można za sztukę? Idąc za tą
myślą, każdy z nas codziennie od nowa stawałby się artystą. To
odpowiedzialność. Uważniej odtąd będę dobierać codziennie utrwalane słowa. Może
staną się „Nikiformą” kiedyś, w przyszłości, której nie umiem sobie wyobrazić.
Koncentracja
na istocie sprawy, odręcznie spisane lamenty, oskarżenia i sprawozdania prowadzą
wprost do człowieka i tego, co dla niego najważniejsze. Bez upiększeń, bez zbędnych
opisów i kontekstów.
„Nikiformy”, naiwne przejawy cywilizacji
człowieka piśmiennego, jawią się jak Monumenty. Posiadły bowiem zdolność
nadzwyczajną: potrafią zatrzymać czas. Nie tak, jak się wydaje, że było, lecz
tak, jak było naprawdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz