środa, 13 lipca 2016


„Dziewczyna z pociągu” Paula Hawkins

   Mogłabym napisać o tym, że zazwyczaj to w życiu innych odnajdujemy własne pragnienia. W głębi serca wierzymy, że życie doskonałe jest możliwe. I że przydarza się innym. Ale to nieprawda. Na zbliżeniu widać, że obraz jest nieczysty, zamazany, czasem sztuczny lub odrażający, a podmioty naszej adoracji i zazdrości są małymi ludźmi, godnymi litości lub pogardy. Jednak tęsknota za doskonałością nie jest niczym złym, dopóki nie przeradza się we frustrację, dopóki daje energię do działania.

   Mogłabym napisać o tym, że nikt nie jest taki, jak nam się wydaje. Każdy skrywa swoje tajemnice. Każdy ma twarz, której nie chce pokazać światu. Swoją ciemną stronę, z którą walczy, lub się zaprzyjaźnia. I pielęgnuje, aż będzie gotowa przejąć władzę. Jest to dość przerażające, ale i wygodne, gdyż ogranicza wyrzuty sumienia wobec własnych niedoskonałości.

   Mogłabym pochylić się nad słabością, która odbiera moc kontroli własnych wyborów. I zastanawiać się, czemu jedni w chwili próby odnajdują w sobie siłę, a inni szukają zapomnienia.

   Ale nie o tym chcę powiedzieć. Chcę zapytać, jak to się dzieje, że książka z jakimś tam całkiem dobrym, chociaż niewykorzystanym pomysłem, wciągająca na takim poziomie, na jakim wciągające są tureckie telenowele została okrzyknięta hitem i bestsellerem? Napisana nieźle, chociaż nieco infantylnie i manierycznie, prowadzi czytelnika poprzez wydarzenia, które rozgrywają się jakby za mgłą. Chociaż może to nie mgła, może to alkoholowy opar, w którym żyje główna bohaterka. I czasami przesłania on to, co jest do zobaczenia. Przez pierwsze sto stron nie dzieje się nic. Później niewiele. Zakończenie, w zamierzeniu mające zaskoczyć czytelnika i wstrząsnąć nim, nie wstrząsnęło. Ledwo zabujało.

   Za dużo alkoholu, roztkliwiania się nad sobą, jęków nad straconą miłością. Rachela to taka Bridget Jones po latach – pijana, za gruba, samotna, żałosna i wścibska. Lecz już nieśmieszna. Obraz Bridget Jones pojawił się w mojej głowie już na początku książki i niestety nie opuścił mnie do końca, skutecznie niwecząc wysiłki autorki do stworzenia postaci głębokiej i interesującej.

   Szkoda, bo pomysł konfrontacji świata widzianego z okien pociągu z rzeczywistością miał potencjał. Oczekiwałam czegoś, co mnie zaciekawi, zauroczy lub chociaż zajmie. Po raz kolejny uwierzyłam reklamom i sprzedażowym listom rankingowym. Po raz kolejny okrzyczany hit okazał się wydmuszką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz