Impresja poranna o losie i przeznaczeniu po lekturze Mistrza Herberta
Naprawdę nie wiem, czy los i przeznaczenie
wypełniają się wzajemnie. Mój dzisiejszy poranek – czy już przeczuwa, jaki wieczór
nadejdzie? Przeznaczenie i los, zużyte słowa, wytarte refleksje. Nic nowego pod
słońcem… Pytania, na które nie ma odpowiedzi, chociaż szukamy ich od początku w
świętych księgach i pyle pobojowisk.
A jeśli los człowieka należy do niego? Czyż
to nie nadmiar odpowiedzialności? A jeśli los to rola w spektaklu, to po co
kończyć to…
Pan Cogito chce spojrzeć losowi prosto w
oczy, kiedy inni chodzą na kursy padania na kolana. Czasem wybór pozycji, w
której zmierzymy się z wrogiem jest naszym manifestem i jedyną możliwością
zachowania twarzy. Zarówno wobec drobiazgów, jak i rzeczy ostatecznych. Los
nadchodzi, nie zawrócimy go z drogi, lecz możemy zachować szacunek innych i
szacunek do siebie samego.
Los nadchodzi bez naszego udziału, a więc
jest bardziej przeznaczeniem, niż po prostu losem. I nie ma innego wyjścia, niż
zaakceptować bezwzględność przemiany i nieuchronność odchodzenia. Dotyczy to
ludzi, rzeczy i imperiów. Losem człowieka jest czuć i przeminąć, losem rzeczy
jest zachwycić i przeminąć. Los imperiów zaś podobny jest do losów i ludzi i
rzeczy.
Nawet, jeśli niektórym szczęśliwcom:
jednostkom, cesarzom, narodom wydaje się, że mają nieco więcej swobody w
starciu z losem, to ułuda. W ostateczności staną bez alternatywy wobec stromej
ścieżki, bowiem gdzieś daleko,
„na dalekich krańcach
bez znaków niebieskich
w Panonii Sarajewie czy też Trebizondzie
w mieście nad zimnym morzem
lub w dolinie Panszir
wybuchnie lokalny pożar
i runie imperium”
Herbert rozumie i godzi się. Jego spokój
spływa na czytelnika wraz z olśnieniem, że to oczywiste i nie warte
wcześniejszych lęków. Dla tego spokoju i dla tego olśnienia ciągle wracam do
Herberta i nigdy nie pozostaję bez odpowiedzi.
Nemezis, kobieta bez winy i wstydu, nie jest
wcale smutna. Jej atrybutem jest koło, a więc ciągłe powtarzanie. Stoi na
straży równowagi świata. Każdemu, co się należy, nic więcej, nic mniej. Nasz
los, choć nieodwołalny, jest częścią większej harmonii. To pocieszające.
Tymczasem więc trwam i pracuję na to, by zachować wyprostowaną postawę.
„Królewska moc gestu” – powiedziałby Herbert.
Nic więcej, nic mniej.
„Domysły na temat Barabasza”
„Przemiany Liwiusza”
„Pan Cogito o postawie wyprostowanej”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz