piątek, 13 czerwca 2014

Herbert i dramat

Herbert poetą wielkim był. Nie ulega wątpliwości. Herbert dramatopisarzem mało znanym był. Afisze nie wykrzykiwały jego nazwiska. Publiczność nie biła się w ogonku po bilety.
-Pan tu nie stał!
-Nie, nie stałem, bo i za czym…
-Tak? Ten Herbert? Co Pani powie? On pisał też dramaty? Pierwsze słyszę.
-Tylko w radio coś nadawali, ale nie pamiętam co.
-Otóż to, otóż to, to się właśnie do radia nadaje, bo na scenę to niekoniecznie.
-Takie dramaty na głosy. Po co scena, po co kasa z biletami. To słuchowisko, panie…
-Bo też ten Herbert, wymagający jest.

Czego wymaga od nas dramatopisarz Herbert? Czego potrzebujemy, by zrozumieć?
Otóż konieczne jest zatrzymanie i cisza. A także wniknięcie w kontekst. Na przykład taki Homer. To był gość. Ślepy i do tego poeta. Zgiełk bitewny i zapach krwi – to jego świat. A jednak okazał się  zupełnie innym człowiekiem. Na przykład postanowił nie widzieć, kiedy  zobaczył zbyt wiele. Cierpienie – nawet nie człowiecze, okazało się ponad siły piewcy bohaterów zarzynających i zarzynanych. Prawdziwa rzeź nie miała nic wspólnego z opowieściami. Od tego momentu Homer stał się mistrzem sławiącym mistycyzm świata. Najpierw był „gniew Achilla obfity w szkody” a skończyło się na Kamyku. Homer, a może Herbert.

Nic nie jest takie, jak się nam wydaje. Na przykład taki Sokrates całe życie tylko w kółko rozum to dobro, a dobro to szczęście. Aż przychodzi koniec życia i nic już nie jest oczywiste. Po odwiedzeniu otchłani zła wyłania się transcendentny wymiar ludzkiego istnienia. Coś jest poza rozumem. Rozum nie ważny, szczęście ulotne, dobro jakieś takie mało wyraziste. Co pozostaje? Poezja. Sokratesie, u Herberta odnalazłeś spokój. Sokratesie-Herbercie, poezja pozostanie. Pozostanie też klasyczne piękno chóru, idea geometrycznego ładu. Herbercie, czy na pewno trafiłeś w swoje czasy?

A taki Lalek na przykład? Umarł, całkiem bez sensu. Podobnie bez sensu życie wokoło. Antyczna tragedia na polskiej prowincji. Nie ma dobrego wyjścia. Nie ma katharsis. Nie ma szans na zmianę. Theatrum mundi trwa przez tysiąclecia. Jedyna jaśniejsza myśl to ta, że może jest gdzieś coś więcej. Taki delikatny powiew ducha. A może Ducha?
 
 Po co historie te opowiedziane są poprzez dramat? Nigdy nie uzyskamy odpowiedzi na to pytanie. Może dlatego, że chętniej podsłuchujemy rozmowy innych, niż zagłębiamy się w poezję. Może dlatego, że czasem słowa przesuwają się same, jak korale, paciorki różańca. Nie chcą się zatrzymać, aż wypowiedzą się do końca.

A co z tym Herbertem? O co mu chodzi, kiedy krótka forma wiersza to zbyt mało? Chodzi o człowieka i jego lęki. O poszukiwanie odpowiedzi na skażenie świata. A  odpowiedzią jest  poezja.


Jaskinia filozofów 1956
Rekonstrukcja poety 1960
Lalek 1961

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz