niedziela, 20 października 2019


„Bieguni” Olga Tokarczuk

    Niewiele mogłam powiedzieć o Oldze Tokarczuk. Wstyd. Nie było mi po drodze z jej książkami, coś tam, kiedyś, w przelocie. Dopiero teraz pomyślałam, że Nobel, więc trzeba. Właśnie tak, że trzeba. Żeby nie być ignorantką, żeby nie być jak pewien minister. Pomyślałam jeszcze, że być może to nie dla mnie. I jeszcze coś o nadmuchanym baloniku. Ale nie mogłam znieść swojej ignorancji: jakoś przez to przebrnę… Przepraszam.

   Nie spodziewałam się  tego, co mnie czeka. Nie spodziewałam się takiego uderzenia. Bo to było jak uderzenie, bo były momenty, kiedy musiałam przerywać czytanie, by zaczerpnąć oddechu, uspokoić swoją głowę. Były momenty, kiedy to już nie było czytanie, tylko szaleńczy wyścig. Słowo za słowem, coraz szybciej, gorączkowo. Aż do finału, końca akapitu, kropki. Musiała wtedy zapaść nagła cisza, w której unosiły się słowa, pojedyncze, dające kolejne objawienie. Jak fragmenty karoserii po wypadku samochodowym. Zostało powiedziane, zostało przeczytane. Nie cofnie się tego. Musiałam wtedy wstać, odłożyć książkę i myśleć. Musiałam. Nie wiedziałam, że można tak pisać. Zawsze brakowało mi tych słów. A tu widzę je napisane na białej kartce. To, co czułam albo ledwo przeczuwałam. To, co widziałam, ale nie umiałam wyrazić. Jednak są wyrazy, które wyłuskują znaczenie. Ta książka była jak trans, hipnotyzująca. Żałuję tego czasu, który straciłam. Żałuję tego czasu bez świadomości tej straty. Teraz jestem lepsza.

   Jednocześnie ta podróż jest piękna, wyrazista jak obraz flamandzkiego mistrza. Obrazy tworzą się w głowie soczyste i zupełne.  Cały czas wracał do mnie mój Herbert. Ta sama wrażliwość, ten sam detal. Człowiek. Wiersz zamieniony w opowieść. Tak to poczułam. Szłam za Nią, rozglądałam się wokół - bezpieczna.

   Gdzieś tam odezwało się moje wewnętrzne bieguństwo, moje marzenie o bieguństwie raczej, bo nie mam tyle odwagi. Zobaczyłam, że świat to jednak nie jest chaos, to raczej pulsująca synchroniczność. Odejścia, powroty, początki, końce. Nie trzeba go porządkować, raczej być i patrzeć. Uczestniczyć. Poddać się jego rytmowi. Zaufać sobie i drodze. Docenić szczegół. Tak, teraz już tak będę myśleć, to uwalniająca świadomość. Nie jest ważny kierunek. Ważna jest podróż. Nie przywiązujmy się zbyt do kierunku, ziemia jest przecież okrągła. To też objawienie.

   Czasem bałam się, jak Eryk marynarz, że w końcu prawda wyjdzie na jaw, okaże się wreszcie, że nic nie mam do zaoferowania. Ale jestem, mimo wszystko i podróżuję. Jestem wolna, nic nie ogranicza moich podróży, nikt nie mówi mi jedź albo nie jedź, bo to dzieje się wewnątrz. Moje wewnętrzne bieguństwo. Poszukiwania, ucieczki, przeczucia, spotkania, niedostatki, pustka. Nic tak nie ciągnie do siebie jak pustka – Ona mówi. Czasem podróż to odpowiedź na wezwanie niepokoju – mówi. Czasem, często. Zawsze?

   Pytasz o cel podróży? Ja jestem celem. I ty jesteś swoim. Celem jest być tu w pełni.  Znając cel podróży, wiemy o ludziach wystarczająco dużo. Słowo wystarczająco jest tu znamienne. Daje margines wolności dla mnie i napotkanego. Wiem wystarczająco, cała reszta jest mi nienależna. I o mnie wiesz tyle, ile ci potrzeba, byś czuł się wolny i bezpieczny. Mój współbiegunie.

   A jednak pewien niepokój krąży w moich żyłach, bo ciągle dźwięczy mi w głowie pytanie: czy kto nie podróżuje, ten nie żyje? Czy kto się zatrzyma – skamienieje? Nie wiem tego. Wcześniej też nie wiedziałam, lecz dopiero postawienie pytania zrodziło obawę, rozdrażniło, skłoniło do rozliczania. Na szczęście powiedziano też, że jeśli używamy rozumu, to niezawodnie musimy dojść do prawdy. Bardzo pocieszające. Tylko to jeśli. W Sparcie to słowo miało moc sprawczą. Bo co jeśli nie używamy dostatecznie lub używając, plamimy go uczuciami?

   W życiu, w świecie, w ludziach trudno znaleźć coś stałego. I jeśli przyjmie się, że to ruch jest stały, łatwiej pogodzić się z tym, co nieuniknione.

   Dziękuję, że mogłam przeczytać. Dziękuję za nazwanie rzeczy i uczuć. Dziękuję za brak ocen, za zgodę na mnie w tym momencie mojej podróży. Żałuję, że nie mogę już tej książki przeczytać po raz pierwszy.

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz